Pierwszymi osadnikami „na puszczy" na równi z bartnikami byli smolarze, węglarze i rudnicy. To oni wtopili się w dzikie knieje, postawili pierwsze szałasy i zmagali się z naturą.
Z literatury wynika, że pierwsza kuźnica produkująca żelazo z rudy darniowej powstała już w drugiej połowie XV wieku i istniała około stu lat. Smoła ma oczywiście dłuższą historię. Smołą, jak wieść biblijna głosi, uszczelniano arkę Noego, a także jak twierdzą uczeni - posługiwano się przy balsamowaniu zwłok w starożytnym Egipcie.
Węglarze palili drewno na węgiel, maziarze wyrabiali maź, smolarze z mazi tej pędzili smołę. Mazią smarowało się osie kół. Dziegciem pędzonym przeważnie z kory i drewna brzozowego leczono choroby skóry oraz nasycano obuwie, żeby nie przepuszczało wody. W Słowniku Języka Polskiego pod słowem dziegieć czytamy: „smoła robiona ze spalonej kory brzozowej, którą dziegciarze odzierają bez naruszenia miazgi, tak że znowu nowa kora rośnie. Zapach ma przenikający. Służy też do aptek. ( ...) np.: Namaż ty chłopa masłem, przecie on dziegciem śmierdzi; Wolę żyć w szałasach z dziegciowymi gruby, niż z Jaśnie Wielmożnemi Pany Lupiskóry.'”
Przemysł drzewny dzielił się i rozwijał w dwu zasadniczych kierunkach. Przede wszystkim jako przemysł leśny, czyli ściśle związany z lasem - miejscem eksploatacji, gdzie ścięte z pnia drewno na miejscu przerabiano na produkty pochodne: terpentynę i oleje drzewne oraz węgiel drzewny. Był to więc chemiczny przerób drzewa, nota bene przy zastosowaniu bardzo prymitywnych metod. Do drugiej kategorii zaliczyć trzeba przemysł drzewny poza obrębem lasu, dla którego surowcem było drewno.
Nie ulega kwestii, że najstarszą formą przerobu drewna było smolarstwo i dziegciarstwo, a na terenach obfitujących w rudy także węglarstwo. Z czasem też wyodrębniła się kategoria rzemieślników zawodowo trudniących się wypalaniem smoły, dziegciu i węgli.
Wypalanie węgla drzewnego miało ścisły związek z rozwojem hutnictwa i obróbką metali. Produkcja metalurgiczna, aż do użycia węgla kamiennego, opierała się wyłącznie na węglu drzewnym. Znaczne też ilości potrzebowali kowale.
Początkowo smołę produkowano w sposób zupełnie prymitywny. Smolarstwo umożliwiało spożytkowanie karpiny, której nie umiano w inny sposób wykorzystać. Produkcja smoły wiązała się z koniecznością wybudowania odpowiednich pieców do wypalania. Informacje historyczne z XVI w. traktujące o paleniu smoły nic nie mówią o stronie technologicznej. W późniejszych materiałach źródłowych obiekty do produkcji smoły określane są nazwą „maziarni”. Piece do wypalania smoły niewiele zapewne się różniły od znanych nam z wykopalisk wczesnohistorycznych jam smolarskich. Były to właściwie doły wykopane w ziemi, których ściany i brzegi ubijano, a jeżeli grunt był piaszczysty, umacniano je gliną lub wykładano kamieniami. Wielkość pieców była rozmaita od bardzo małych do ogromnych, mogących wypalić kilkadziesiąt fur karpiny.
Węglarnie i smolarnie były dawniej rozrzucone po całej Puszczy. Smołę pędzono ze smolnej karpiny, węgiel zaś ze szczap sosnowych.
Z literatury wynika, że pierwsza kuźnica produkująca żelazo z rudy darniowej powstała już w drugiej połowie XV wieku i istniała około wieku. Na przełomie XVI i XVII wieku istniało na terenach puszczańskich siedem zakładów kuźniczych wokół których skupiały się osady rudników. Z kolei z osad rudniczych, smolarskich i bartniczych powstają z wolna wsie. Około nich osadza się ludność przybywająca głównie od końca XVII w. i imająca się roli.
W sprawozdaniu wizytującego Puszczę Kurpiowską w połowie XVII w. jezuity Ł. Kościeszy-Załuskiego czytamy iż: „w lasach tych jest 17 pieców, w których pędzą smołę, zakładów przygotowujących żelazo jest 9. Dziewięć osad wypala popiół, przy którym niekiedy ma zajęcie więcej niż 300 osób.” W świetle powyższych informacji jasno wynika, że w wieku XVII działały już prężnie smolarnie, węglarnie i rudy w Puszczy Zielonej.
Najstarsze piece były to doły smolarskie kopane w suchej ziemi w kształcie stożka, a ziemia wyrzucana naokoło mocno ubita. Przy wierzchołku stożka, to jest na samym dnie, ustawione było naczynie żelazne bądź gliniane przykryte od góry żelazną kratą. Dół taki wypełniało się drzazgami smolnymi. Cały stos pokrywało się mchem, darnią i ziemią. Ogień podpalony od góry powoli rozchodził się ku dołowi. Smoła ściekała do naczynia na dnie. Naczynie było połączone rurą z beczką, która znajdowała się poniżej. Smoła w takim dole pędzona zwała się mazią, która była ciekła, tłusta i pomieszana z olejem żywicznym. Takaż maź doskonała była do smarowania osi u wozów.
Bardziej wydajne i doskonalsze były piece smolarskie murowane zwane bańkami. Były też specjalne piece murowane tzw. kopulaki, które służyły do pozyskiwania terpentyny. Taki kopulak mógł mieć pięć metrów wysokości, a sześć średnicy. Do połowy zanurzony był w ziemi. Karpina w takim piecu pociła się od żaru. Substancje lotne kierowane były do chłodnic, gdzie skraplał się destylat terpentyny. Najpierw leciała terpentyna biała, która szła na lekarstwa, potem terpentyna brązowa. Po eksploatacji terpentyny drewno z pieca wybierano i przekładano do innego (bańka). W bańkach pędzono smołę. Ze smoły po zebraniu oleju żywicznego (olej był lżejszy i pływał na powierzchni) otrzymywało się poprzez gotowanie w kotłach tak zwaną smołę pak, pakówkę, która służyła na handel zagraniczny.
Węglarstwo to nic innego jak węglenie drzewa. Węglenie to nic innego jak palenie drzewa przy kontrolowanym dopuszczaniu powietrza, tak że rozżarzenie dopełnia się bez płomienia. Można wyróżnić trzy sposoby węglenia drzewa: w jamach, w piecach i stosach. Dawniej węglenie drzewa zwykle odbywało się w stosach. Przy ich układaniu zataczało się koło. Ułożony stos drzewa nakrywa się wpierw gałęziami, a potem piaskiem, liśćmi bądź mchem pod którym zapala się drzewo. Czas jaki był potrzebny do zupełnego zwęglenia stosu zależał od kilku okoliczności - od wielkości stosu, od pogody, od gatunku drzewa, od sposobu zwęglenia. Przyjmijmy, że przeciętny czas do zwęglenia stosu to 24 godziny. Na zakończenie węglarze musieli ostudzić stos. A po następnych 20. do 30. godzinach mogli przystąpić do wydobycia węgli. Węglarstwo bardzo ściśle wiązało się z rudnictwem. Tak zwane kuźnice żelaza, były w miejscowościach gdzie dobywano rudę. Ruda darniowa znajdowała się masowo na prawie całym terenie Puszczy Kurpiowskiej. Warstwy rudy miały do pół metra grubości, a że były pod powierzchnią, przykryte mchem lub błotem, łatwo więc było je wydobywać. Rudę wytapiano węglem drzewnym wypalonym w Puszczy. Od rudników zostały nazwane wsie takie jak Noworudka, Skrodarudka, Nadrzecznarudka, Osowieckarudka. Kuźnice żelaza upadły z chwilą, gdy pojawiło się żelazo fabryczne, wytapiane węglem kamiennym.
Od końca XIX wieku nastąpiły ważne zmiany w tradycyjnych gałęziach przemysłu drzewnego. Dawne formy eksploatacji lasu, które omówiłem wcześniej stopniowo zanikły, gdyż wytwarzane przez nie produkty były coraz szerzej wypierane przez doskonalsze i tańsze wyroby przemysłu chemicznego. Teraz już tylko z „dala” usłyszeć można, jak to ongiś nasycano dziegciem buty juchtowe, jak smołowano chłopskie dachy i wozy.
ADAM KAZIMIERZ BAKUŁA